Rozdział 7
- Przymocujcie ją - rzekł Aladar podchodząc do ściany z bronią.
Stał tam przez chwilę, po czym wybrał bat zakończony ostrymi kolcami.
Podszedł do Amity i uniósł jej twarz tak, aby spojrzała mu w oczy.
- Czy chciałabyś coś rzec, nim wypełni się twa kara?
Spojrzała na niego pełnym pogardy spojrzeniem i roześmiała się cicho.
- Jesteś głupcem, Aladarze - po czym splunęła mu w twarz.
Greit natychmiast zerwała się z miejsca i naciągnęła cięciwę. Aladar
podniósł się, otarł twarz i uniósł dłoń. Elf niepewnie opuścił łuk, lecz nie
usiadł.
- Skończmy z tym - powiedział unosząc ramię.
Stróżki krwi spływały po plecach dziewczyny, a Aladar z każdym uderzeniem
szeptał słowo mocy, by wymazać jej pamięć. Nie płakała mim,o że łzy iskrzyły się
w jej oczach. Nie krzyczała choć miała otwarte usta. Jedynie śmiała się drwiąco.
Książę co jakiś czas odwracał głowę, by spojrzeć na Greit i pomyśleć:,,
Dalej, a gdybyś przez nią uniósł dłoń na Greitsien i złamał daną sobie
obietnicę? Poza tym podjąłeś już decyzję i nie ma odwrotu.". Lecz gdy
zadał kolejny cios, a zaklęcie zostało spełnione odwrócił się by znów spojrzeć
na elfijkę i bicz zawisł w powietrzu. W jej oczach poza oddaniem i miłością,
gdzieś z głębi zaczynał wypełzać strach i pustka. Wtedy książę zrozumiał:
kiedyś Greit była na miejscu Amity. Aladar opuścił zakrwawioną broń i przyklękną
obok elfa.
- Greitsien - szepnął chwytając ją za dłonie - Greitsien...
- Mój Panie... - nie zdołała opanować drżenia głosu.
- Nigdy nie uniósłbym na ciebie dłoni, Greitsien... - dotknął jej policzka
ocierając łzę i wstał - czas wyruszać.
Skinęła głową i podniosła się, by zmienić swój ubiór. Pozostałe kobiety
ruszyły jej śladem. Aladar wyszeptał słowo mocy i jego ubiór zastąpiła gładka
szara tunika, włosy stały się czarne, a oczy wyblakły, poskramiając
niegdysiejszy błękit. Gdy pojawiły się kobiety, książę podszedł do ledwie
oddychającej dziewczyny i rzekł:
- Zwiesz się Amita, a ja kim jestem?
- Głupcem. Królem głupców.
W jednej chwili w dłoni Greit pojawiło się ostrze. Klinga miecza zabłysła w
płomieniach pochodni, a jej właścicielka w porę się poskromiła.
- Mój Panie - wyszeptała wściekła - proszę, pilnuj mnie, gdyż nie ręczę za
siebie.
Aladar podszedł do niej, a gdy spojrzał w jej oczy z ulgą stwierdził że
strach się ulotnił.
- Ukryj broń, Greitsien. Wyruszamy.
Kiedy miecz zniknął, książę złapał sznur leżący obok, związał dłonie
dziewcząt i przywiązał do swojego pierścienia. Otworzył drzwi.
Wyszli na targ. Aladar nakazał przywiązać Amitę do najbliższej belki i już
miał zawrócić, gdy dostrzegł Greit która wpatrywała się w blond włosą
dziewczynkę. Pociągnął elfijkę za sznur, tak by na niego spojrzała.
- Odwiąż ją - powiedział suchym głosem.
Greit skinęła głową w podziękowaniu i zbliżyła się do małej. Uniosła jej
twarz, tak aby na nią spojrzała i przywiązała jej linę do pierścienia Aladara.
Odwrócił się i ruszyli z powrotem do domu.
- Greitsien, zajmij się nią i przyjdźcie do mnie - rzekł gdy zamknęli drzwi
- muszę ją poznać.
- Jak sobie życzysz, mój panie.
Podszedł do niej i rozwiązał jej dłonie, po czym wraz ze sługami udał się
do pokoju. Elfijka złapała dziewczynkę za dłoń i zaprowadziła ją do pokoju dla
służby. Podała jej wodę i spokojnie patrzała jak pije. Wyciągnęła dłoń dając
jej do zrozumienia że muszą już iść.
- Obronisz minie jeśli będzie chciał mnie skrzywdzić?
- Nie, ale będę przy tobie. - odparła otwierając drzwi.
Przyprowadziła ją do swego króla, skinęła głową na znak szacunku i
przykucnęła obok. Książę zbliżył się do dziewczynki złapał ją za dłoń i
wyszeptał słowo mocy. Zielone oczy tej małej istoty ze zdumieniem obserwowały
jak rany na ręce tak szybko się goją.
- Jak się nazywasz? - spytał mężczyzna łapiąc drugą dłoń
- Cosette - odparła cicho
- Greitsien, znasz ją prawda?
- Tak, mój panie, nim mnie zabrałeś miałyśmy wspólnego właściciela.
- Proszę, opowiedz mi o nim - powiedział zaglądając w jej myśli - o twoim
zamku.
- Nie odbierzesz mi go?
- Masz moje słowo - rzekł przykładając dłoń do serca - tylko mi go ukarz,
proszę.
- Mam taki zamek pośród chmur - zaczęła szeptem - i kiedy zasnę mieszkam w
nim. Jest tam zabawek cała moc, dziewcząt i chłopców wiele jest. Nikt nie używa
brzydkich słów i nikt nie musi bać. Nikt nie wie co to płacz i ból. Nie w moim
zamku pośród chmur. Jest Biała Dama, Pani Chmur co lubi śpiewać mi do snu. Jest
piękna i zawsze tuli mnie, a mówi tak:...
- Cosette, ja kocham cię. - dokończyła Rue
Jej szaty zalśniły i stały się śnieżnobiałe. Blond włosy urosły do ramion,
a rysy twarzy wygładziły się. Cicho powtórzyła wypowiedziane słowa i Cosette
puściła się ku niej biegiem. Greit dostrzegła w niej coś znajomego, lecz nagłe
pojawienie się tego przestraszyło ją. Zaniepokojona położyła dłoń na rękojeści
miecza.
- Pani Chmur – wyszeptała Cosette wpadając w jej ramiona.
Rue przytuliła ją mocno i ze łzami w oczach gładziła ją po włosach. Gdy
uniosła głowę spotkała pełne żalu spojrzenie Aladara. Dobyła sztylety - Greit
momentalnie stanęła przed swym panem z założoną na łuk strzałą - i położyła je
na ziemi. To samo uczyniła z pozostałą bronią.
- Idź z Cosette do pokoju – powiedział do niej sucho – zajmij się jej
ranami. Greitsien pójdzie z tobą. I ostrzegam cię: nie próbuj mnie więcej
oszukać, Eponii.
Zielone oczy tej małej istoty... |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz