środa, 2 stycznia 2013

Avalon - r. 2


Rozdział 2
- Wiesz kim jestem? - spytał kładąc dłoń na rękojeści miecza.
- Mój Panie - wyszeptała elfijka - tyś jest prawowitym władcą Avalonu, królem w którego imię się narodziłam i w którego imię zginę. Ty, o Panie, posiadasz łaskę Wielkiego Skrzydlatego Lwa...
- Dobrze - przerwał jej - a kim ty jesteś?
- Ja, o Władco, jestem tyko twą służebnicą, która tak jak ty, Panie, narodziła się na Avalonie i miała to szczęście, że została wychowana przez lordów - mówiła wiedząc że nie jest godna spojrzeć w jego błękitne oczy - Przysięgłam Ci, mój Królu, na początku Wielkiej Wojny, że nie zapomnę ciebie, Avalonu i pozostanę wierna Wielkiemu Skrzydlatemu Lwu i jak przystało na elfa Złotego Wieku obietnicy dotrzymałam... A zwę się Greit.
Powtórzył jej imię pusto, następnie z wyrazem pewnego zdziwienia i wyszeptał ,,Greitsien’’, a gdy spojrzał na nią jego oczy błysnęły blaskiem. Ruszył biegiem przez salę.
Zatrzymał się kilka kroków od niej. Czuła na sobie Jego pełne ulgi spojrzenie. Promieniował spokojem i ciepłem które powoli zaczynało się jej udzielać.
Kucnął obok i uniósł jej głowę tak aby spojrzała mu w oczy. Przygryzła wargi z grymasem bólu na twarzy, a do oczu napłynęły jej łzy, które Aladar delikatnie otarł wierzchem dłoni. Jego dotyk był czymś, o czym nie przyszło jej nawet marzyć.
- Greitsien - szepnął przyglądając się jej - proszę, pozwól mi zająć się twym ciałem...
- Mój Panie, me ciało i dusza zawsze są i będą Ci posłuszne.
Po tych słowach wziął ją w ramiona i mimo, że był niezwykle delikatny, zacisnęła wargi aż do krwi, by nie krzyknąć z bólu. Jej oczy zasnuły się mgłą, a twarz zalała się łzami. Aladar ułożył ją na swoim łożu i wydał polecenie przyniesienia wody i czystej tkaniny.
Książę przywołał wspomnienia swych dziecięcych lat. Musnął dłonią jej brązowe włosy wspominając jak rozwiewał je wschodni wiatr. Wziął jej dłoń w swą i nie zważając na rany i połamane paznokcie zaczął ją delikatnie gładzić.
Gdy jego pomocnice wykonały polecenie zanurzył tkaninę w wodzie i wycisnął na suche usta swej towarzyszki.
- Jak długo nic nie piłaś? - spytał
- Cztery dni, Mój Panie - szepnęła słabym głosem.
Wtedy dobył swój sztylet i wyciął fragment tego szorstkiego materiału w który była odziana. Przyłożył dłoń do tego miejsca i wyszeptał zaklęcie. Greit krzyknęła a jej ciałem wstrząsnął brutalny dreszcz. Jeden, drugi i trzeci. Po tym jej ciało opadło bezwładnie na łóżko.
- Wybacz - szepnął Aladar
A elf bardzo walczył aby nie upaść w tę ciemną otchłań i odpowiedzieć swemu panu. Lecz jego ciało było zbyt ciężkie i mimo walki poległ, w objęcia głębokiego snu…

Aladar ułożył ją na swoim łożu...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz