sobota, 2 lutego 2013

Avalon - r. 4


Rozdział 4
Greit zbudziła się nocą, nie odczuwając bólu. Aladar spał obok. Odsunęła się od niego, czując że nie powinna tu być. Powinna spać ze sługami, a nie w łożu pana Avalonu. Już miała się podnieść, lecz Jego dłoń oparła się na jej ramieniu.
- Greitsien, jesteś zimna. Przykryj się, proszę, nie chcę abyś zmarzła.
Uczyniła to co nakazał. Lecz po chwili sytuacja się powtórzyła.
- Usiądź – powiedział spokojnie – tak i teraz się połóż
Teraz leżał przodem do niej. A ona obok niego. Aladar przyciągną ją do siebie i przytulił. Z początku chciała się wyrwać, lecz pohamowała się. 
- Nie bój się - rzekł - nigdy bym cię nie skrzywdził. Postaraj się zasnąć...
Tej nocy nie musiała się bać że ktoś ją zabije, skrzywdzi. I zasnęła prawdziwym, głębokim snem w ramionach swego pana.
Noc minęła zaskakująco szybko. Gdy Greit otworzyła oczy oślepił ją blask pochodni. Zamrugała kilka razy i dostrzegła sylwetkę siedzącą nieopodal, która bacznie jej się przyglądała.
- Mój Panie - wyszeptała na powitanie.
- Witaj, Greitsien - odparł wyciągając ku niej dłoń.
Chwyciła ją i usiadła. Poczuła jak spokojne spojrzenie błękitnych oczu omiata każdy centymetr jej twarzy. Zakręciło jej się w głowie, lecz spróbowała stanąć na nogi.
- Dziewczyny są w łaźni - powiedział.
Zrobiła kilka kroków we wskazanym kierunku, ale nogi ugięły się pod nią. Wyciągnęła dłonie aby odeprzeć upadek, lecz nie dotknęła podłogi. Aladar był obok i ją podtrzymywał.
- Pomogę ci tam dojść - powiedział pomagając jej wstać.
Książę powoli ją prowadził, a Greit coraz pewniej stawała na nogach. Gdy dotarli do łaźni, elf usunął ramię i odwrócił się, mówiąc że spotkają się przy śniadaniu. Otworzyła drzwi.
To pomieszczenie było o wiele jaśniejsze od Sali. Cztery pochodnie odbijały się w tafli wody, tworząc złociste smugi światła na suficie. Basen miał 20 metrów długości i 5 szerokości. Pływały w nim trzy służące które wczoraj widziała. 
- Witaj - powitała ją brunetka - nazywam się Samanta, to jest Amita - powiedziała wskazując na rudą - a to Rue.
Ta ostatnia przyglądała się jej tęsknym wzrokiem. Greit wytrzymała to spojrzenie i zanurzyła się w ciepłej wodzie. Po raz pierwszy od wielu lat nurkowała. Włosy rozłożyły dookoła niej brązowy wachlarz, a jej ciemne oczy błyszczały w blasku migoczących pochodni. Usiadła na dnie basenu.
Gdy minęło trochę czasu, zdążyła już pozbierać myśli pojawiła się Amita i dała jej znaki aby się wynurzyła. 
- Jak ty tak długo tam wytrzymujesz? - spytała z trudem łapiąc powietrze.
- Na Avalonie wiele pływałam, a nauki z tamtych czasów pozostają w pamięci na zawsze...
- Jaki on był... Avalon? - przerwała jej Samanta.
- Pałac... był niesamowity. Tysiące marmurowych kolumn otaczały go niczym strażnicy. Przed każdym z czterech wejść stały złote pomniki Skrzydlatego Lwa. Północne wejście prowadziło na wzgórza, natomiast południowe prowadziło do sali tronowej, trzy- lub czterokrotnie większej od tego pomieszczenia, oświetlanej przez kryształowy sufit. Za tronami, na ścianie widniało piękne malowidło ukazujące Wielkiego Lwa oraz Avalon. Na piętrze była biblioteka oraz sypialnie królewskie. Dziedziniec... był ogrodem pełnym ziół i krzewów, a ponad nimi górował pomnik Lwa. Wykonany ze złota i tak realistyczny że gdy go mijałam odnosiłam wrażenie że za moment się poruszy, a kolana same gięły się pode mną... zaprawdę, wiele bym dała by tam powrócić.



...ponad nimi górował pomnik Lwa. Wykonany ze złota ...





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz