czwartek, 25 lipca 2013

Avalon - r. 18

Rozdział 18
Pierwsze promienie tristickiego słońca zbudziły królową. Wciąż śpiąc przekręciła się na drugi bok, dłonią szukając Aladara. Poderwała się nagle trafiając na kraniec łoża. Otworzyła oczy i analizując każdy szczegół rozejrzała się po pokoju. Był pusty.
Z lekkim strachem przebrała się i samotnie ruszyła w kierunku jadalni. Po drodze spojrzała na dziedziniec. Świt malował na złoto tamtejsze liście drzew i krzewów. Gdyby miała u boku swego męża to zapewne rozmyślałaby nad urodą tristitii - tej trwającej 30 dni, złotej i deszczowej porze roku.
- Lordowie widzieliście Aladara? - spytała Greit widząc swych nauczycieli.
Podnieśli głowy na dźwięk jej głosu i opuścili je bez słowa. Po chwili otworzyli drzwi, ukazując przykryty różnymi potrawami stół. Greit zasiadła przy nim niepewnie, nie spuszczając wzroku z lordów. Pobłogosławiła jedzenie, w duchu prosząc Lwa by pojawiał się tam Aladar. Niestety nie została wysłuchana.
Starała się zachować czystość umysłu by móc rozważnie myśleć, choć przychodziło jej to z nie małym trudem. Dla niej słońce straciło blask, a świat okrył cień szarości. Nie umiała się śmiać, jak też nie chciała płakać, a jej oczy w popłochu poszukiwały ukochanego błękitu.
Gdy nastała przerwa Greit udała się do północnego skrzydła pałacu by jak co dzień trenować z lordem Bellem. Czekał na nią polerując swój miecz. Dobyła swego, a on pozdrowiwszy ją nieoczekiwanie zaatakował. Odparowała cios, szykując się do obrony. Starszy elf wyskoczył w powietrze i uniósł ostrze ku górze. Greit uskoczyła, lecz miecz wypadł jej z dłoni. Uniosła ręce ku górze pokazując, że nie jest zdolna do walki.
- Greit co się dzieje? - spytał - nigdy nie udało mi się wyrzucić rękojeści z twej dłoni. Możesz mi powiedzieć o wszystkim.
Królowa podniosła się, złapała miecz i włożyła go do pochwy.
- Lordzie - rzekła siadając pod ścianą tej obszernej sali - gdzie jest Aladar? Dlaczego nie odpowiesz?... dobrze nie będę nalegać. Pytałeś co się stało. Otuż ja jestem jak kwiat, a Aladar niczym życiodajna woda, niczym słońce które mnie ogrzewa. - spojrzała w jego fiołkowe oczy - Bez niego umieram.
Podniosła się i bez słowa opuściła tę salę z widokiem na wzgórza. Ciało krążyło bez celu po arkadach pałacu, a jej dusza wędrowała po świecie w poszukiwaniu Aladara. Błąkała się tak do kolacji. Na tym posiłku zjawiła się tylko na moment by przeprosić i poinformować, że nie jest głodna, po tych słowach wróciła do pokoju. Położyła się w łóżku i wtuliła głowę w jego poduszkę, wdychając zapach żywiołokłosu. Wybuchnęła łzami.
- Gdzie jesteś Aladarze? - szepnęła.
Łkała, wspominając jego dotyk, jego uśmiech. Jak wiele by oddała, by tylko móc ujrzeć tę piękną twarz, te błękitne oczy? Serce rwało jej się w piersi, sprawiając niewyobrażalny ból. Bez przerwy szeptała jego imię. Łzy spływały po jej policzkach, gdy zasypiała  wtulona w jego poduszkę.
Zbudziła się o zmierzchu. Podniosła się i opuściła sypialnię by znów krążyć niczym duch po korytarzach pałacu. Po zejściu z jednej z czterech wierz udała się na północny balkon. Stała tam zmęczona, głodna i zmarznięta bo noce stawały się coraz chłodniejsze.
Kiedy księżyc wyjrzał zza chmur dostrzegła na wzgórzach jakiś ruch. Wytężyła wzrok by lepiej dostrzec postać zmierzającą ku pałacowi. Gdy dosięgło ją światło pochodni przy wejściu, Greit wyszeptała tylko jedno słowo:
- Aladar – bez wahania przeskoczyła barierkę balkonu by jak najprędzej znaleźć się obok niego.
Król zatrzymał się i nie odrywając od niej błękitnego spojrzenia, a ona wpadła w jego silne ramiona. Objął ją cicho szepcząc jej imię. Załkała, lecz nie z bólu, a ze szczęścia. Przycisnął ją mocniej do swej piersi ciesząc się dotykiem jej skóry.
- Aladarze błagam nigdy więcej tego nie rób - szepnęła wdychając jego zapach.
- Greitsien, nie proś mnie więc bym cię ukarał - odparł muskając nosem jej zakrzywione ucho.
Westchnęła cicho, a on odsunął ją nieco, złapał jej dłoń, ucałował i poprowadził ku wejściu do pałacu. Greit przyjrzała mu się w jaśniejszym świetle pochodni. Miał zmęczone, podkrążone oczy i był ranny w wielu miejscach, lecz jego twarz błyszczała szczęściem.
Gdy znaleźli się w sypialni, ona ułożyła się wygodnie w jego silnych ramionach. Przymknęła oczy rozkoszując się otaczającym ją ciepłem. Ucałował delikatne jej czoło i wyciągnął jej zapach. Zasnęli razem nieświadomi, że za kilka wieków los znów zamierza ich rozdzielić.

Przycisnął ją mocniej do swej piersi...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz